1. Notes

2024.02.13 - Z marchwi wstanie Wilhelma

17.11

 

Warchlaki skupują diamenty z Kasilabhu i Jutu i lecą do Gaju rozkwitu. Zajmuje im to 4,5 dnia.

 

 

21.11 popołudniu docierają do Gaju Rozkwitu.

 

Załoga Daru Rozkwitu zapewniona została przez ród Ledars, Szczawiki i kilku krewnych z rodu. Leci z nami też Eleth.

 

Im bliżej Gaju tym bardziej robi się nieswojo cicho.

 

Helga i Trey czują że ktoś nas obserwuje.

 

Lądują w bezpiecznej odległości od Gaju. Załoga Daru Rozkwitu zostaje na pokładzie, idzie Trey, Bron i Helga z Pepą.

 

Po podejściu bliżej do lasu zakręciło się im w głowie, Helga przewraca się. Peppie nic się nie dzieje.

 

Warchlaki krzyczą i proszą o pomoc, ale nie słychać żadnego odzewu. Czekają do zmroku.

 

Po zajściu słońca sztuczna cisza zastępowana jest dźwiękiem lasu.

 

Z lasu wychodzi biały jeleń z połamanym porożem. Warchlaki kłaniają się mu.

 

Helga: Przychodzimy po prośbie.

 

Jeleń podchodzi bliżej i zmienia się w leśnego dziadka. Starszy mężczyzna obrośnięty liśćmi. Trzyma kostur który w klatce z gałęzi wisi świeże jabłko.

 

Helga: Dziękujemy za wysłuchanie nas.

 

Druid: Nic nie gwarantuje, to zależy od woli natury.

 

Idą za druidem w las. Idąc wgłąb lasu zasypiają.

 

Pojawia się przed nimi las, ale inny niż ten do którego weszli, wydaje im się że jest to te samo miejsce ale inny czas.

 

Tracą poczucie czasu. Budzą się na wielkiej polanie, wszystkie drzewa i rośliny wokół nich są niesamowicie wielkie. Stanowczo większe niż wyglądały z zewnątrz. Polana jest skompana w słońcu mimo że patrząc w górę nie widać nieba. Tylko ta polana jest tak oświetlona, a wszystko poza nią skompane jest w ciemności.

 

Na środku polany jest niesamowicie ogromne drzewo. Pod korzenie da się wejść i tworzy to zadaszoną przestrzeń na którą da się wejść. Jest tam jeziorko wypływające spod drzewa, jego podłoże jest z małych kamyków a powierzchnia wody jest jak lustro.

 

Druid stoi na polanie razem z nimi. Z ciemności lasu widać też dużo oczu zwierząt patrzących w kierunku Warchlaków. Helga zauważa wśród lasu cień ogromnego niedźwiedzia który dobrze się chowa i zlewa z tłem, nie jest w jakiś sposób niezwykły.

 

W centrum wysepki przy stawie siedzi borsuk w bardzo ludzkiej pozie.

 

Trey: Gdzie jesteśmy?

 

Druid przykładając palec do ust: Las mówi teraz.

 

Słychać szum traw i liści mimo, że nie czuć żadnego wiatru.

 

Po około 15 minutach szumów i szkrzypień borsuk wstaje i idzie w kierunku Warchlaków.

 

Druid zmienia się spowrotem w jelenia i skłaniając się borsukowi wycofuje się w las.

 

Borsuk przemawia we wspólnym, nie zmieniając się w człowieka: Pytajcie, mimo, że wiem to muszę was zapytać. Co Was sprowadza?

 

Helga wskazuje na ciała Yullo i Wilhelma.

 

Niezręczna cisza.

 

Borsuk: Taka jest kolej natury, coś się rodzi, coś umiera. Czemu chcecie temu przeciwdziałać.

 

Bron: Panie Borsuku...

 

Helga: Czcigodny

 

Bron: Za miesiąc będzie koniec świata i chcemy się mu przeciwstawić, a nasi towarzysze by nam pomogli ale umarli.

 

Helga: Ci dwaj byli od przemawiania i dlatego wybacz jeśli Cię uraziliśmy.

 

Borsuk: Słowa tu nie mają znaczenia. Cel ma znaczenie. Chciałem tylko wiedzieć czemu zmiana jest zła? Czym jest koniec świata i kto to definiuje? Bogowie? Ci co w nim żyją? Ci co w nim umarli?

 

Helga: Zmiana która nadchodzi, moim zdaniem, jest przeciwko bogom. To co spotkało nasze miasto i to co spotkało naszych towarzyszy. To co spotkało moich rodziców między innymi jest przeciwko Pharasmie.

 

Nagle drzewo mocno szumi, mimo braku wiatru. Szelest liści jest tak silny, że wszystko dookoła się trzęsie.

 

Borsuk odwrócił się i skłonił się do drzewa.

 

Borsuk: Drunementon zdecydował. Możecie być obecni.

 

Helga skłania się.

 

Borsuk: Chodźcie, dostąpcie zaszczytu.

 

Warchlaki niosą Yullo i Wilhelma do drzewa.

 

Peppa jest jednocześnie przerażona, ale jednocześnie czuje się że jest na swoim miejscu.

 

Warchlaki przechodzą przez jeziorko i ono staje się płytrze by umożliwić im przejśćcie.

 

Wchodząc na polankę przed wielkim drzewem to powietrze stało się ciężkie i ciężej się w nim poruszać.

 

Borsuk zachowuje się z ogromnym szacunkiem. Warchlaki to imitują. Borsuk zatrzymuje ich gestem i podchodzi bliżej. Siada w kwiecie lotosu.

 

Odgłosy lasu w tym miejscu nie są przypadkowe, są odpowiedzią. Niestety Warchlaki nie są w stanie ich zrozumieć. Nie są w stanie ocenić ile tak mija czasu.

 

Borsuk wstaje i odwraca się do Warchlaków: Czy waszym zdaniem są gotowi stać się częścią lasu, częścią cyklu?

 

Trey: Częścią cyklu? Co to oznacza? Czy ich śmierć zostanie odwrócona? Cofnięta w czasie?

 

Borsuk: Śmierci nie da się nigdy powstrzymać. Mogą stać się częścią cyklu spłacając dług.

 

Trey: Jaki cykl?

 

Bron: Jaki dług? Co się z nimi stanie?

 

Borsuk: Staną się częścią lasu, częścią woli Drunementona. Widzę pytanie w Twoim spojrzeniu. Nie staną się niewolnikami. Ale jeśli opuszczą las przestaną być częścią lasu?

 

Bron: Czyli tak jak Diavala?

 

Borsuk: Będą mogli opuścić Las.

 

Helga: Ale jak zginą to będą musieli wrócić.

 

Borsuk: Tak. Jednak Drunementon nie jest w stanie pomóc obojgu. Stając się częścią lasu czerpią energię z tego miejsca. Pozbawieni kontaktu z lasem będą powoli obumierać. To zależy od siły duszy. Będą musieli tu powrócić żeby odnowić połączenie z lasem.

 

Bron: A czy ktoś może ich zapytać czy chcą tego?

 

Brosuk: Gozreh ani nikt inny nie może się z nimi skontaktować.

 

Bron: Nie wiem - jak Ci się wydaje?

 

Helga: Jak mawiał mój dziadek - na przypale albo wcale.

 

Trey: Czy próbując podjąć próbę wskrzeszenia Yullo lub Wilhelma nie sprzeciwimy się Pharazmie?

 

Borsuk: Będzie musiała wyrazić na to zgodę. Będą też musieli stanąć przed Gozrehem.

 

Helga: Jeśli chociaż raz do roku będę mogła zobaczyć Wilhelma to będzie dobrze.

 

Trey: Czy Drunementon jest manifestacją Gozreha? Czym jest Gozrehem?

 

Borsuk: Jest manifestacją tego lasu. Jest głosem Gozreha ale nie jest Gozrehem.

 

Helga: Mogę powiedzieć jaka była by wola mojego brata. Nie wiem jak o tym myśli Yullo.

 

Bron: A Trey jak myślisz?

 

Trey: Jaki interes ma w tym Drunementon?

 

Borsuk: Tym nie podzielił się ze mną.

 

Trey: Spoko ziomek, znaczy drzewo.

 

Borsuk: To jaka jest decyzja.

 

Bron: Spróbujcie wskrzesić Wilhelma.

 

Borsuk: Wnieście Yullo na krawędź polany i wróćcie.

 

Bron odnosi ciało Yullo, z krawędzi polany wychodzi ten wielki niedźwiedź którego widziała wcześniej Helga. Futro na szyi ma zrobione z gałęzi. Bierze ciało Yullo i wciąga trochę w las.

 

Bron wraca. Co z naszym kolegą?

 

Borsuk: Zaopiekują się nim na czas rytuału.

 

Borsuk bierze Wilhelma i ciągnie go pod drzewo.

 

Borsuk: Zatem zaczynajmy. Zaczyna coś mówić po druidzku. Z lasu wychodzi znowu biały jeleń oraz wilk i siadają na krawędzi polanki i zaczynają wydawać zwierzęce dźwięki.

 

Ciało Wilhelma zaczynają platać korzenie. Słońce zaczyna przygasać i zrywa się wiatr. dmuchnęło po ziemi i w górę. Z drzewa nagle eksplodowało liścmi które zmieniają barwę na żółte, brązowe, czerwone.

 

Poza koroną drzew zaczyna padać deszcz. Dziwięki lasu mieszają się z druidzkim mamrotaniem i odgłosami jelenia i wilka.

 

Ciało Wilhelma zaczyna gnić i się rozpadać i jest wciągane pod ziemie przez korzenie.

 

Zaczyna się robić ciemiej i chłodniej i a liście spadają z drzewa. Zapada całkowita ciemność.

 

Jedyne co słychać teraz to tylko trzy głosy prowadzące rytuał. Obserwujący czują głód i samotność, tłumią w sobie zwierzęce emocje. Nad polaną pojawia się światło księżyca które wszystko rozświetla. Trwa to długo, Warchlaki mają wrażenie że to próba też ich a nie samej osoby wskrzeszanej.

 

Helga zauważa że są gdzieś w innej domenie, nie w wymiarze materialnym ale jednak w miejscu z nim powiązanym.

 

Pierwszy promień słońca pojawia się, woda zaczyna szumieć a drzewo zaczyna szeleścić liśćmi. Warchlaki są wycieńczone emocjami które musieli tłumić. Pomiędzy korzeniami zaczyna coś rosnąć z ziemi. Coś kiełkuje. Korzenie które się tam wiją między sobą oplatają się.

 

Wilhelm się pojawia jako leszy. Drzewo pojawia się spowrotem w stanie wyjściowym.

 

Borsuk powiedział że drzewo się zmęczyło i druidzi nas wyprowadzą.

 

Biały jeleń Was wyprowadzi. Do Tray: Twoja rodzicielka prosiła Ci powiedzieć że jest tu Twoja siostra i może chcecie porozmawiać? A Was proszę ze mną.

 

Trey: Życie podróżnika to nie jest dla mnie. Te kilka miesięcy to dla mnie za dużo.

 

Trey zostaje a Warchlaki wychodzą. Wilhelm idzie normalnie przez las a Bron i Helga "odpływają". Wilhelm zdaje sobie sprawę że to gdzie są to wizja podobna do tego co było w 3 strażnikach.

 

Na tydzień Wilhelm jest osłabiony.

Kanka is built by just the two of us. Support our quest and enjoy an ad-free experience for less than the cost of a fancy coffee. Become a member.