10 grudnia
Jest mgła, ogranicza widoczność do mniej więcej kilometra. Im głębiej do lasu tym gęstsza. Wilhelm rozpoznawał w mgle tą energię, z którą jest spleciony.
Wylądowaliśmy 1km od granicy lasu, pod literą 'K'. Wysadziliśmy oddział Czarnych na ziemię, na granicy lasu. Budują podstawowe obozowisko na noc, ale też szykują się do drogi.
Mgła gęstnieje, 500m widoczność. Trzeba zwolnić statkiem, bo nic nie widać. Ciężko się oddycha, duszno, jakby coś na klacie siedziało.
Helga czuje, wie, że za mgłą coś się porusza - gigantyczne, unoszące się, nierealne, nie wie co to jest. Poza tym przeszło jej, już nie jest rozdrażniona.
H: Widzisz?
W: Nie, co, gdzie. *patrzy przez lunetę*. Zgęstniało.
H: *rysuje*
W: Kojarzę, to coś związanego z wymiarem snu (równoległy do Netherworld, okalający rzeczywistość). Ha. To jest jeden z Transitive Planes.
W: Skoro zagęszczona, polećmy wyżej i zobaczmy co wtedy.
Yullo rzuca Truesight, mgła nie znika, ALE na Wilhelmie jest Czarny Wilhelm, ten sam, którego pobiliśmy przed lustrem u Kunzira Pagara. Wniosek: lustro stworzyło kopie dwóch WIlhelmów. Bo na obecnym Wilhelmie jest zwykły oraz Czarny (który jest zaprzeczeniem czarnego lustrzanego = czyli jest odważny i nie chce uciekać). Y próbuje tepnąć tylko Czarnego Wilhelma przez Collective Transposition - teleportuje się zwyczajny bez will savea.
E: Jak już mówiłam, od dawna Wilhelm nie jest dla mnie widoczny, moja magia go omija. Z mojej perspektywy nic się nie zmieniło.
Lecimy w górę. Bardzo wysoko, dosłownie na poziomie górskich szczytów mgła się kończy. Wlatujemy w mgłę i badamy. Jest to faktycznie mix wielu szkół magii, na pewno wszystko jest wzmocnione, głównym elementem jest energia z podwymiaru, do którego Wilhelm ma dostęp (ciemności). Jest to spaczona druidzka magia. Spekulujemy, że to spowodowane jest przez Drzewo Araela, tego druida, który zmienił się w Drzewo. Wilhelm jako istota z Gaju Rozkwitu, spodziewa się, że Drzewo będzie na przecięciu trzech wymiarów - rzeczywistego, ciemnego i snów. (Drzewo w Gaju Rozkwitu było na przecięciu dwóch).
Opuszczamy statek głębiej w mgłę, widoczność kilkanaście metrów. Las wygląda na kompletnie spaczony. Na razie tylko korony drzew.
Bronn zeskakuje. Spada z plaskiem, podmokłe terytorium, w oddali widzi jakieś oczy, które się w niego wpatrują. Bada. Las jest nienaturalny, wyblakły, czuć jakąś prezencję jak z koszmaru, umysł płata mu figle. Zero ruchu powietrza. Jest niesamowicie cicho, słychać tylko trzaskanie drzew. Na ziemi chaszcze, krzaki, patyki powyginane jakby bylii to zastygli ludzie. Nawigacja po takim terenie nie będzie należała do najłatwiejszych - są tu grzęzawiska i bagna. Na krzakach wiszą pojedyncze owoce, uschłe, niejadalne.
Wracamy - mgła za nami zasklepia się w nienaturalnie szybkim tempie. Im bliżej krawędzi, tym więcej żywych, naturalnych drzew.
Wracamy do żołnierzy w obozie przekazać podstawowe informacje. Info - ponoc na zachodzie inny oddział został zaatakowany, ale przesuwają się dalej na wschód. Dostali rozkaz wyruszenia w głąb, najpierw tyralierą przez 1 dzień (8 godzin), potem założą punkt orientacyjny, potem zygzakiem w głąb lasu (przy każdym zwrocie kolejny punkt orientacyjny). Punkt orientacyjny to będzie sporych rozmiarów Everlight. Mają scrolle sendingu, będą raportować do Giemko, ale nie dużo. Mają nawigatora od terenów podmokłych. Rozstajemy się.
Wlatujemy ponownie, mechanika lotu: 2 warty lecimy nad koronami drzew, trzecią śpimy wszyscy razem. Wieczorem przychodzi sending od Giemko:
-
Odpowiedź:
-
Rzut na percepcję: gdzieś w koronach drzew śmignęła mała sferyczna kulka - jest to Augur - kula mięśni i ostrzy o metalowym rdzeniu. Demon z gatunku Vestrak, z wymiaru cienia (potwierdza nam to naszę teorię o Drzewie Araela), najbardziej common. Wytrenowane, oczekują i otrzymują ból od innych demonów wyżej w hierarchii. Hunt Target od Helgi, oko od Yullo i gonimy sukinsyna, ale uciekł.
Do końca dnia widoczność na 500m, jesteśmy pod K, 44km w głąb (1/4 kratki).
Noc, nasze spanko. Niektórzy z Januszy ze statku opisują, że w trakcie swojego noclegu mieli koszmary, które po przebudzeniu sprawiają, że są wyzuci z pozytywnych emocji.
10.12
Rano mały koncert autorstwa Yullo ku pokrzepieniu serc. Schodzimy ponownie niżej, pogoda jest zupełnie niezmienna, wręcz nieistniejąca. Lecimy nad koronami drzew.
Coś uderza w burtę. Percepcja