Pierwsza sztuka Johuy
  1. Notes

Pierwsza sztuka Johuy

Sztuka

Akt I WSTĘP

(Narrator- śpiewając)

Nie tak dawno gdyby to pisał elf
Choć tak dawno gdyby to widział człek
Był raz PAN! co nie był mu straszny żaden stwór
Który to innych, prędko! położyłby z nóg!

(Zmiana taktu, podniośle)

Na gryfie swym! A w powietrzu dym!
Na szarży krzyk i od pędu łzy
Tak leci już on
By pokonać siłę złą
Tak pędzi już on
By zmierzyć się z bestią

Akt II - Odgrywając Księcia/Johue

(Robie Salto i wyciągam miecz? odgrywając przy tym różne sceny walki z humanoidalnymi przeciwnikami)

Ze skrzydlatego wierzchowca zeskoczył dzielny wój
Zabił potwora, idzie po kolejnego, idzie w bój
Sieka zieloną bestie! raz po raz, broniąc swój kraj!
Ramie w ramie z tymi, których jest ten kraj.

(Jako narrator- tutaj trochę dramatyzmu ale bez przesady by nie urazić księcia)

Broczy we krwi wiele ludzkich istnień
Niektórzy mówią o tym, po dziś dzień
Skończyłoby się inaczej, gdyby nie typ TEN
Na tej bitwę nie świeciło wieczne słońce

(nacisk na wieczne słońce- nazwa zakonu)

Wracając do bitwy....

(Przejście na perspektywę gryfa, robiąc salto w tył)

Pikuje z przestworzy wierny gryf, piękna bestia
Ma on w sobie tyle siły, co i serca
Wbija szpony w kruche ciała ofiar
Dziobem miażdży! siejąc popłoch w orkach!
Skrzydłem chroni flankę swego jeźdźca
Tym razem nie miał już tyle szczęścia
Raniąc wściekle, klinga haczy gryfa
Wściekły krzyk, wrzawę bitwy przerywa

(Końcówka krzycząc)

(Zrobić pokaz ognia tak by nikogo nie ranić najlepiej w powietrze. Coś na wzór wybuchów Zigmunta gdy wzywa Sigmara)

Akt III KONIEC

(Przygrywając delikatnie na lutni. Narracja.)

Straszne to czasy i pełne były śmierci
Zabrały bliskich gdzie Mor święci
I pewnie więcej by święcił gdyby nie książę
Rządź jak nam rządzisz, czyli rządź dobrze

(Ukłony, oklaski)