Mała magiczna, słodka istotka
Dla mnie, co najmniej, bardzo istotna
Z kruchym i białym jak śnieg ciałkiem
W porównaniu do elfek, całkiem, całkiem
Panienka obca, z Kisleva, z krain mroźnych
Z ziem odległych, zimnych i groźnych
Sama w sobie dość przyjazna
W samej szacie, dość powabna
Nie wiem sam w sumie, czy wypada tak elfowi
Myśl o lodowej pannie, napina mi guzik spodni
Ja taki zły, krwawy i skory do zbrodni
Ona delikatna, więc elfie zapomnij
Fikuśne ciuszki i drogie ozdóbki
Zgrabne nóżki i na końcu stópki
Ta która mrozi wszystko na swej drodze
Mogłaby leżeć ze mną, na tej podłodze
Paradoksalnie, rozgrzewając moje elfickie ciało
Pragnę by miłosne tango wciąż nam grało
Skosztować, spróbować, ciała miękkiego jak śmietana
Po głowie wciąż mi chodzi, ta piękna Świetlana
W pozycjach znanych jedynie akrobatom
I spotkać się wreszcie, z jej aprobatą.