Wybuch
Amira, Ren, Orion i Sharius spotkali się jak co rano by zjeść posiłek i zaplanować kolejny dzień. Spokojny poranek bardzo szybko zmienił się w scenę z horroru, kiedy okolicą wstrząsnęła potężna eksplozja. Drzwi tawerny otworzyły się z hukiem, okna na parterze i piętrze został wybite, szklane odłamki walały się po całym szynkwasie. Do pomieszczenia wdarł się duszący dym. Ogłuszeni bohaterowie po jakimś czasie doszli do siebie, część z nich wybiegła na zewnątrz aby zbadać naturę tej eksplozji, reszta zajęła się sprawdzeniem, czy ktoś w tawernie nie potrzebuje pomocy.
Śledztwo
Orion, wychylając się ostrożnie przez drzwi wyczuł unoszące się w powietrzu resztki magicznego splotu, znajomej niszczycielskiej siły, ktoś rzucił zaklęcie Kuli Ognia wprost pod progiem ich domu. Amira jako pierwsza dotarła do miejsca eksplozji, ujrzała rozerwane i zwęglone szczątki ludzi, elfów, niziołków. Kapłanka wśród krzyków usłyszała płacz i wołanie o pomoc dzieci, ich głosy były znajome. Kiedy pobiegła w tamtym kierunku ujrzała dwie sieroty próbujące wydostać spod zawaliska ich przyjaciółkę. Amira pomogła Jenks'owi i Squiddly'emu wydobyć spod gruzu martwe ciało Nat, mimo prób pomocy nie udało się przywrócić jej do życia.
W tym czasie Orion i Sharius wiedząc, że nie zostało wiele czasu, zanim przybędzie straż i ogrodzi całe miejsce, zaczęli szukać tropów prowadzących do rozwiązania tej zagadki. Sharius dojrzał gdzieś niedaleko uśmiechające się dziecko, zaistniałe okoliczności i jego humor wzbudziły podejrzenia rewolwerowca. Po krótkiej wymianie zdań i małym przekupstwie dziecko wyjawiło, że, jakieś stworzeni było na dachu jednego z budynków i kiedy było już po wybuchu usłyszał jak coś wpada do beczki z deszczówką. Dziecko niechętnie wręczyło Shariusowi znaleziony przedmiot, który okazał się zużytym naszyjnikiem kul ognia. W tym samym czasie Orion sprawdził samo miejsce wybuchy, znalazł tam zwęglone ciało gnoma, ściskającego w dłoni sztylet. Znalazł też przy jego ciele klucz, który zakosił. Niedaleko niego leżały zwłoki mężczyzn odzianych w czarne skórznie, każdy z nich miał na szyi tatuaż czarnego skrzydlatego węża.
W tym czasie Ren dowiedział się o tym, co stało się z Nat, zabrał jej ciało do Hospicjum Św. Laupsenna a Amira zaprowadziła pozostałe dzieci do pokoju, w którym z wycieńczenia padły nieprzytomne, ale były bezpieczne. Renowi udało się dzięki znajomości z Amirą wybłagać wskrzeszenie Nat w niedługiej przyszłości, niemniej to, co się stało wzbudziło w nim złość i chciał się dowiedzieć kto do tego doprowadził.
Kiedy wrócił na miejsce tragedii ciała ofiar były już zgarniane, a miejsce zabezpieczane przez straż. Został odesłany do tawerny z prośbą o nieopuszczanie jej do czasu zakończenia śledztwa. Dowiedział się wtedy co, według jego przyjaciół się stało. Opowiedzieli mu, wspierając się zeznaniami świadków, że ktoś lub coś rzuciło z dachu kulę ognia, zeskoczyło na ziemię, zabrało coś ze zwłok gnoma i uciekło. Według świadków był to konstrukt zbudowany z miedzi i bladego drewna, odziany w czerwone szaty i kapelusz, ze szpiczastą brodą i wąsami.
W międzyczasie spotkali Renara Neverembera, który zdradził, że gnom nazywał się Dalakhar i pracował dla jego ojca, zazwyczaj po prostu miał na niego oko, ale od jakiegoś czasu ślad po nim zaginął, a niedawno wysłał Renarowi list, że musi się z nim spotkać, bo ma coś cennego, co należy do jego ojca i nie jest w stanie tego dostarczyć. Nie wie co to było.
Po tym Orion opowiedział, o mężczyźnie którego spotkał na miejscu wybuchu, ubrany w ciemne skórzane odzienie leżał na ziemi dochodząc do siebie, widać było, że ucierpiał od eksplozji. Po wypytaniu czy nie potrzebuje pomocy przedstawił się jako Ezro, powiedział, że udaje się do księgarni (która jest od jakiegoś czasu zamknięta), nie chciał powiedzieć nic więcej, i kiedy Orion odwrócił wzrok mężczyzna zniknął. Zanim wyparował Orion dowidział się od niego, że z nieba spadł mechaniczny anioł śmierci, który przybył zebrać swoje żniwo. Wydał się Orionowi podejrzany, ale nie miał okazji go bardziej przycisnąć.
Grupa dowiedziała się też o kilku miejscach, w których znaleźć można podobne konstrukty i zaplanowali sprawdzić każdego z nich, licząc, że uzyskają informacje, które zbliżą ich do osoby, która odpowiedzialna jest za to masowe morderstwo.
Prośba rodziny Cassalanter i karczma pod Kapiącym sztyletem
W czasie kiedy *nazwa grupy* czekała na możliwość opuszczenia tawerny i ruszenia za podejrzanym konstruktem do tawerny przybył posłaniec z domu Cassalanter. Oznajmił, że są zaproszeni na audiencję do państwa Cassalanter, którzy mają do nich propozycję współpracy. Nie znał natury tego spotkania niemniej nalegał, by się nie ociągali. Po kilku godzinach zostali przesłuchani przez straż i mogli swobodnie opuścić swój przybytek.
Jako pierwszą postanowili odnaleźć karczmę pod Kapiącym sztyletem, miejscowi rozpoznali klucz, który Orion znalazł przy zwłokach gnoma. Po dotarciu do karczmy grupa udała się do pokoju, w którym znaleźli list do Dalakhara od niejakiej Kalain z Dziewięciu Wód, mówiący o tym, że gnom znajdzie u niej schronienie. Na poduszce znaleźli też okrągły dysk z namalowanym na nim okiem, symbol gangu Xanatara. Dalakhar najprawdopodobniej podpadł zbirom Xanatara a dysk był wyrokiem śmierci. Po jakimś czasie do karczmy weszło 4 ciemnych krasnoludów, którzy po tym, jak dowiedzieli się, że Dalakhar nie żyje odpuścili sobie walkę i odeszli.
Następnie ohaterowie postanowili odwiedzić Cassalanter'ów, żeby dowiedzieć się czego mogą chcieć od nich szlachetnie urodzeni bankierzy z Waterdeep. Zostali zaproszeni do willi przez lokaja i czekając w Sali Wejściowej, mieli okazję poznać dzieci państwa Cassalanter. Po chwili zostali osobiście powitani przez Lady Ammalię, która zaprowadziła ich do czytelni, w której na ścianie wisiała głowa czarnego smoka. Po chwili dołączył do nich Victorio i razem opowiedzieli grupie historię tego, jak bliźniaki zostały przeklęte przy narodzinach przez asmodeńskich kultystów, by stracić duszę w dniu dziewiątych urodzin. Cassalanterowie odkryli rytuał, który może ich uratować, ale wymaga on od nich poświęcenia "jednego skromnego miliona złotych monet". Są dość bogaci, ale nawet wykorzystując wszystko, co posiadają, nadal nie są w stanie zebrać tej monstrualnej sumy. Gdyby jednak udało im się dostać w ręce nieuczciwe zyski Neverembera... opowiadają graczom o krypcie ukrytej gdzieś pod Waterdeep i o kluczu, który ją otwiera, potrzebny jest kamień Golorr i jego troje oczu, jedno z nich już posiadają. Rodzina jest skłonna oddać część pieniędzy bohaterom, jeśli Ci zechcą im pomóc.
Lady Kalain
Po wizycie u Cassalanter'ów drużyna udała się na poszukiwania Lady Kalain, wiedzieli, że była kochanką Lorda Neverembera, byłego Jawnego Lorda Waterdeep. Po wypytaniu miejscowych znaleźli stary, zniszczony młyn, w którym zamieszkiwała lady. Dowiedzieli się, że ponoć kobieta zwariowała, dlatego zachowali szczególną ostrożność zbliżając się do komnaty Kalain. Lady niechętnie podjęła rozmowę z obcymi, ale po chwili coś się zmieniło w jej zachowaniu i zrobiła się bardziej wylewna. Obwiniała Neverembera o zaniedbanie ich związku, mówiła, że miał obsesję na punkcie "ceremonialnej świątyni Melairkyn lub religijnego skarbca czy czegoś w tym rodzaju. Zawsze był bardziej skupiony na czymkolwiek innym niż na mnie. Raczej niż na nas." - mówiła. Po tej krótkiej rozmowie coś znów się zmieniło i gdy dowiedziała się, że Dalakhar nie żyje obwiniła drużynę o jego zabójstwo i w obawie o własne życie nasłała na nich magiczne bestie, zaklęte w jej obrazach. Po krótkiej walce Lady Kalain znalazła się zbyt blisko Duchowych Obrońców Amiry, którzy wyczuwając niebezpieczne intencje zaatakowali, pozbawiając lady życia. Amira w ułamku sekundy rzuciłą się w stronę Kalain i próbowała przywrócić ją do życia niestety bezskutecznie, umęczona dusza Lady Kalain znalazła ukojenie w zaświatach. Po krótkim przeszukaniu pomieszczenia właściciele tawerny Złoty Paw odnaleźli stare dokumenty należące do Lorda Neverembera, ułożyli zwłoki Lady Kalain w łóżku i opuścili zrujnowany młyn.
Poszukiwanie zwinnika
Po opuszczeniu młyna bohaterowie udali się przeprowadzić śledztwo, wypytując okolicznych ludzi czy nie widzieli gdzieś już podobnych konstruktów. Udało im się ustalić lokalizację kilku z nich i po przepytaniu ich właścicieli dowiedzą się, że Kapitan Zardoz Zord sprzedaje zwinniki po podejrzanie niskich cenach. Udali się więc na jeden z jego statków szukając audiencji z Kapitanem. Ku ich zdziwieniu zostali przyjęci przez Kapitana od razu. Spotykali wysokiego mężczyznę, ubranego w swego rodzaju uprząż. Kapitan zgodził się ujawnić imię i nazwisko właściciela wspomnianego zwinnika w zamian za informacje, dlaczego go szukają. Po krótkiej rozmowie Kapitan udał się do niższego pomieszczenia statku i wrócił z informacją, że właścicielami wspomnianego zwinnika są Gralhund'owie.
O zmroku udali się na zwiady, żeby zobaczyć gdzie mieści się Willa Gralhund'ów i przygotować plan na infiltrację ich włości. Jednak kiedy znaleźli się na miejscu, pierścień Amiry zaczął robić się cieplejszy, informując kapłankę, że w pobliżu czai się niebezpieczeństwo. Orion zauważył, że tam, gdzie przed chwilą stali strażnicy broniący wejścia do willi nie ma nikogo. Postanowili zareagować i udali się do wejścia. Tam zostali powitani przez cieniste ogary, które zaatakowały ich z cienia. Po pokonaniu psów z willi wybiegło kilku mężczyzn zaniepokojonych wystrzałami i poruszeniem, byli to członkowie gangu Zentharim, podczas walki z nimi Amira dostrzegła, że w willi toczy się też inna walka, między zbirami a strażnikami Gralhund'ów. Po pokonaniu zbirów bohaterowie rzucili się biegiem w stronę miejsca, z którego dobiegały kobiece krzyki. Wymijając masę ciał przeszukali pomieszczenia w poszukiwaniu żyjących, niestety większość służby została wyrżnięta, podłoga usłana była trupami zbirów i strażników. Na piętrze bohaterowie dołączyli do walki między strażą i Zentami. W pewnym momenci usłyszeli dzwięk tłuczonego szkła, i do pomieszczenia w którym walczyli wbiegł zakapturzony drow, nie patrząc w ogóle na nikogo pobiegł wprost do sypialni, wślizgiem przyklękł przy ciele kobiety, zabrał coś i w tej samej sekundzie był już pod oknem, żeby wyskoczyć przez nie na zewnątrz. Amira domyślając się co chce zrobić elf rzuciła na niego zaklęcie, które go unieruchomiło, i sparaliżowany elf wpadł z powrotem do pomieszczenia. Ren spętał elfa i dostrzegł przedmiot który pochwycił drow, zielonkawy kamień po który sięgnął. W głowie Rena pojawiły się tysiące obrazów, pokazywały to co było, to co jest i to co będzie. Nikt inny nie zauważył grymasu na twarzy Rena. Po ułamku sekundy odzyskał świadomość, nie pamiętał tego co przed chwilą widział i trzymał w dłoni Kamień Golorr.