Kanka is built by just the two of us. Support our quest and enjoy an ad-free experience — for less than the cost of a fancy coffee. Subscribe now.

Niski (167cm), szczupły i lekki (53kg) człowieczek. Spod siwiejących brązowych włosów spoglądają szaroniebieskie oczy.

Na lekko znoszony płaszcz ma założony skórzany kaftan. Przez lewe ramię przełożoną ma cięciwę długiego łuku, a przez prawe pasek od kołczanu. U boku na skórzanym pasie tkwi przymocowany miecz oraz zwinięty zwój.


Urodzony w Averheim jako syn mnicha i strażniczki rzecznej. Wychowywany przez męża matki agitatora razem z ich pozostałymi dziećmi (5 synów i 2 córki). Ze względu na szczupłą budowę często poniżany i prześladowany przez rówieśników. Obiecał sobie, że w życiu daleko zajdzie. Szybko założył z przewoźniczką własną rodzinę (5 córek i 1 syn) i piął się sprawnie w górę po szczeblach kariery aptekarza.

Zifridus trafił do osady w wieku 29 lat, 4 lata temu. Znów był zwykłym człowiekiem, a w osadzie oczekiwano od niego tylko ciężkiej pracy dla dobra ogółu. Osadą przewodził elf. Aptekarz zrozumiał, że w nowym miejscu ścieżka na sam szczyt jest znacznie krótsza. Postanowił, że zostanie nowym przywódcą niewielkiej społeczności. Wcześniej musiał jednak zrozumieć gdzie trafił i czym jest tajemnicze opiekuńcze bóstwo.

Już w trakcie pierwszego święta Równonocy Wiosennej zaintrygował go fakt składania ofiary w dziwnemu bóstwu. Postanowił to zweryfikować na własną rękę. Przez rok starał się trzymać na uboczu i nie nawiązywać znajomości przez co mieszkańcy zaczęli go ignorować.

W kolejne święto wspiął się na drzewo nad słupem ofiarnym, do którego przywiązano nieszczęśnika i czekał całą noc gdy cała osada świętowała. Zauważył wtedy olbrzymią postać, która zabrała ze sobą przerażoną ofiarę i poszła na północ. Niestety Zifridus przeraził się i został na drzewie. Żałował, że nie wiedział gdzie udała się tajemnicza istota. Dlatego dalej budował wokół siebie otoczkę samotnika i dziwaka.

Rok później ukrył się w innym miejscu i podążał za bestią (bo teraz widział, że jest to przerażająca istota) do jaskini. Tam też zaobserwował, że czymkolwiek to było - sprawiało, że ludzie upadali i znikali. Przypomniało mu to sposób w jaki trafił do osady. Powoli wycofał się z jaskini. Wiedział już na czym polega ofiara i znał tajemnicze bóstwo opiekuńcze - wydawało się dziwną istotą obdarzoną nieznaną mu mocą, ale najwidoczniej osoby, które były wybierane na ofiarę były odsyłane do świata zewnętrznego. Bogaty o te informacje wpadł na pomysł jak może zostać przywódcą całej społeczności.

Kolejnego święta miał zostać wybrany na ofiarę. W tym celu zaczął rozpowiadać innym, że chce się wydostać z osady za wszelką cenę. Zgodnie z przekonaniami społeczności miało to sprawić, że zostanie wybrany. Niemniej potrzebował jeszcze osoby, która to będzie miała za zadanie obserwować proceder ofiary. Przedstawiłby jej miejsce, z którego mogłaby obserwować całe zajście i obezwładnił nieszczęśnika. Związana i zakneblowana osoba miała zostać ukryta. Zifridus wydostałby się ze słupa i podmienił nieszczęśnika na ofiarę, a sam wróciłby o poranku głosząc, że został wybrany do przewodzenia pozostałym osobom. 

Do kolejnego święta pozostały 2 tygodnie. Cała osada uważa Zifridusa za szaleńca. Ale nowi przybysze mogą to odebrać w inny sposób. Może uda mu się przekonać jednego z nich do "pomocy"...