Wczoraj przed zachodem przybyła straż wezwana przez gospodarza. Wysłał po nich bo Griselda (zaatakowana wieśniaczka) ukradła mu krowę. Tłumaczyłem mu, że ona tego nie zrobiła. Dziewczyna opowiedziała mi... Znaczy pokazała, ale ja ją rozumiem. Bo umiem się z nią dogadać... Pokazała mi, że krowę zabiła jedna z bestii. No bo były dwie. Widziała jedną jak druga zabrała łaciatą. Tak się cieszyłem, że jej nic się nie stało. Kiedy po nią przyszli mówiła, że był przy niej wtedy kapłan. I że on zna prawdę. A oni ją zabrali i tak. Szukam jej od rana i nie mogę jej znaleźć. Oni mówią, że to zwierzoludzie ją zabrali i że już się z nimi rozprawili. Ale jej nie ma. Nikt nie wie gdzie jest... A w nocy... W nocy coś wyszło z lasu i chodziło między budynkami. Słyszałem to i wyjrzałem przez okno. Od dziecka widzę lepiej w nocy od innych. To coś było wielkie, większe od konia, może nawet większe od chaty... Całe czarne, ale nic też była ciemna i deszczowa. To coś wyszło jak zaczęły bić dzwony. Nie wiem dlaczego, ale wydawało się, że patrzyło nad miasto. Bo unosiło tak pysk. A pysk miało, pysk miało... Jak pies, ale taki inny. Nie taki jak widziałem u psów. To coś chyba jej szuka. Chcę ją zabić. Ona jest w niebezpieczeństwie, a ja nie mogę jej pomóc. Potem zniknęło. To coś. A do wioski wpadło trzech jeźdźców z pochodniami. I oni pognali w las. W nocy. Chyba za tą bestią, chyba, chyba... Chyba nie mieli szans. No bo była wielka! Już nic nie słyszałem tej nocy, choć bałem się zasnąć. I dziś od rana szukam mojej Griseldy... Nie wiem co z nią, mówią, że jej nie przetrzymywali albo, że już ją wypuścili. Sami nie wiedzą? Ale w osadzie jej nie ma. Sama by nie odeszła, nie zostawiła by mnie. Prawda? Prawda?! Czy ona odeszła? Czy zostałem sam?
Chaotyczna opowieść roztrzęsionego młodzieńca. Czasem ciężko zrozumieć o czym mówił...